W wakacje przeczytałem książkę "Rośliny w akwarium" Diany Walstad i postanowiłem spróbować postawić akwarium na ziemi. Książka jest naprawdę bardzo ciekawą pozycją dla akwarystów i daje sporo do myślenia.
Zrobiłem restart małego akwarium (kostka 30cm). Tym razem jest to Low-tech (LT) a konkretnie akwarium na bazie ziemi doniczkowej. Dałem około 3 cm ziemi (zwykłej uniwersalnej do kwiatów). Ziemię przykryłem siatką do tynków o oczku około 5mm a następnie przykryłem to 4-6 cm żwiru kwarcowego o granulacji 1-3mm. Ziemia jest zakryta przez specjalną "opaskę" mojej konstrukcji. Normalnie trzeba by odsunąć ziemię od ścianek akwarium, tak żeby światło nie miało do niej dostępu. Woda jest krystalicznie czysta.
Na razie jest dosyć mocne oświetlenie (24W T5 / 27l brutto) i dodałem nawozy, więc nie jest to typowy LT. Jak rośliny się ukorzenią to planuję zmniejszyć oświetlenie do 8W i zaprzestać dozowania nawozów. Z nawozów dałem 20ppm NO3, 1ppm PO4, 12ppmK. Codziennie daję też EasyCarbo 2ml.
Z roślin są dwa gatunki kryptokoryn (Wendta i jakaś inna niska), blyxa japońska oraz hygrophila corymbosa. Docelowo hygrophila wyleci a na jej miejscu posadzę bakopę karolińską i może jakąś ludwigię.
Akwarium zostało zalane 5 dni temu (14 marca). Po dwóch dniach zrobiłem podmiankę wody (50%) żeby usunąć to co wypłynęło podczas sadzenia roślin. Teraz jest idealnie czysto i bez glonów. Dziś wpuszczam parkę prętnika karłowatego.